Tak ogolnie rzecz biorac to ostatnio za wiele sie
nie wydarzylo, ale we mnie wciaz zachodza
rozne przemiany...tzn moze przemiany te nie dotycza
mnie, mojego"Ja".....one dotycza raczej mojego
podejscia do roznych spraw, rozne wydarzenia
ucza mnie jak na co powinnam reagowac,
jak sie zachowywac w okreslonych sytuacjach
i w obliczu niektorych ludzi...
Jednym slowem staje sie bardziej niezalezna
Bardziej skupiam sie na swoich potrzebach
i nie daje juz tak soba manipulowac
tego juz wystarczy....Otwieram sie na swiat
na innych ludzi....ale ciagle pamietajac o tym
czego mi potrzeba....o tym do czego daze...
zapominam o tych, ktorzy mnie zranili...
zapominam o tych ranach....one juz
sie zagoily.....moze jeszcze nie do konca...
ale juz niedlugo.....
Zycie zaczelo pokazywac mi obie swoje strony,
Teraz patrze na wszystko w dwoch perspektyw
nie tylko z pozycji straconej lub wygranej,
ale z tych dwoch stron.....bo kazda zz nich
ma cos do zaoferowania...nowe spostrzezenia
i doswiadczenia.
A poza moimi wewnetrznymi przemianami
to wszystko po straremu....a i bylam na kursie
perwszej pomocy z Malty:))Bylo fajnie:))naprawde
warto bylo pojsc:)) teraz jeszcze tylko maly
egzamin z tego czego sie tam nauczylam...
ale to jeszcze zobaczymy:))
3majcie sie cieplutko!!! Buziaki!!!